Moim zdaniem to dopiero początek mediów społecznościowych. Wielkie platformy zgównieją do poziomu kompletnej nieużywalności przez to. Sieci zbudowane w oparciu o siatki faktycznych znajomości i osobiste zaufanie przetrwają, i lepiej poradzą sobie z zalewem AI-spamu.
Social-optymizm. Ale myślę, że tak, to ma sens. Od jakiegoś czasu kołacze mi się po głowie myśl, że coś na zasadzie łańcuchów zaufania mogłoby tu rozwiązać wiele problemów potencjalnie (i być podwaliną pod kryptograficzne socialmedia). W zasadzie coś takiego już dawno dało się robić w Briarze, ale w trochę węższej perspektywie.
O to to.
Nie da się zbudować mediów o siatki faktycznych znajomości, skoro wielu ludzi (w tym ja) zawiązało swoje siatki realnych znajomości właśnie dzięki internetowi. W drugą stronę rzadko kiedy coś działa. Zaletą forów internetowych i SM było kiedyś to, że można było poznać ludzi spoza swojego nudnego albo wręcz wrogiego sąsiedztwa. W tamtych czasach mogliśmy być po prostu pewni, że rozmawiamy z drugą osobą. Teraz nie będziemy tego pewni. Nie da się zweryfikować każdego. Nie będzie dało się powiedzieć czy ktoś jest botem, jeśli boty staną się nieodróżnialne od ludzi.
Nie wiem, moje doświadczenie na fedi i threadiwersie jest takie, że raczej nie mam wątpliwości, że rozmawiam z ludźmi.
A przez fedi poznałem kupę znajomych i paru bardzo dobrych IRL przyjaciół. W tym spoza mojej banieczki.
Szmer weryfikuje dość skutecznie. Większość instancji fedi też sobie radzi, a te, które sobie nie radzą, lądują na śmietniku defederacji.
Nie masz wątpliwości dopóki boty nie staną się lepsze. Ewentualne sekowanie konkretnych użytkowników może też stać się trudne, bo po czym będziemy ich rozpoznawać? Po stylu wypowiedzi? Po manieryzmach? W polskim to może jeszcze jakoś ujdzie, ale w anglosferze będzie z tym gigaproblem.
No ale jaki kto ma interes w udawaniu człowieka na fedi? Jasne, można sobie zbudować miliardy tożsamości, żeby potem raz na 3 lata powiedzieć ludziom jaki odkurzacz Ci się podoba, ale to chyba tyle xd
Dopóki fedi będzie niszowe, to mało kto. Ale popularyzuje się. A tam, gdzie ludzie, tam cały syf z całej reszty SM.
Od tego są sieci wzajemnego zaufania właśnie. Moim zdaniem to idzie w kierunku sieci wzajemnego zaufania i to jest dla mnie okej.
Dlatego tak ważne są kontakty, które teraz nawiązujemy, i siatki znajomości, które tworzymy. Będziemy mogli na tym budować jak będzie trzeba się ograniczyć właśnie do sieci wzajemnego zaufania.
I dlatego tak ważne jest dla mnie docenienie pracy moderatorek i moderatorów, oraz innych osób, które dziś umożliwiają budowanie tych sieci znajomości w fedi/threadi. Docenienie nie tylko w sensie pogłaskania czy rzucenia czasem monetą, ale przede wszystkim w sensie przyznania, że to absolutnie kluczowa, ciężka praca, którą należy wspierać jak się tylko da.
Te sieci muszą się zbudować. Z każdym dniem będą dochodzić nowi ludzie których nie znamy. Ludzie młodzi, którzy będą pisać różne rzeczy, może nawet czasem będą “brzmieć jak boty”. Do tej pory internet był inkluzywny i człowiek nie musiał się przejmować, że nie należy do jakiejś ustanowionej już kliki, którą ty nazywasz “siecią wzajemnego zaufania”. Mógł tam wbić jak za przeproszeniem do siebie i pisać co chce. To co proponujesz wygląda mi na powrót ekskluzywnych kręgów.
To co proponujesz wygląda mi na powrót ekskluzywnych kręgów.
Nie, do społeczności.
Aha.
Czy jest w stanie wygenerować przynajmniej 20 minutowy film który będzie spójny i zrozumiały? Póki co te wszystkie filmiki AI może i śliczne to po paru minutach tak odlatują że widać że to ściema
Może 20 min będzie niespójny, ale wystarczy jeden minutowy tiktok z odpowiednio dobrze spreparowanym fejkiem plus zasięgowe konta na socialach, żeby wywołać strach, gniew, zamęt.
ahhh, śmialiśmy się z ludzi z przeszłości, no bo jak to można wierzyć w potwory, czy tam kupować mosty które nie istnieją
no i kolejny rym historyczny - powrót do czasów gdzie nie można ufać rzeczom których się nie widzi na własne oczy
Tu jedynie GenAI-assisted 15 min, człek wciąż jako operator promptów, tym niemniej skokowa redukcja wymagań techniczno-[infra]strukturalnych:
Outsourcing to nie redukcja infrastruktry, tylko przerzucenie jej kosztu gdzie indziej. To, że chwilowo korporacje pchają to po komicznie dumpingowych cenach nie oznacza, że odpalisz sobie potrzebne do tego datacenter w ogródku. Równie dobrze mogę powiedzieć, że bez wysiłku kręcę firm fabularny bo kupiłem bilet do kina.
GenAI, akurat text2image, można uruchomić lokalnie:
- http://roblaughter.medium.com/a-crash-course-on-local-image-generation-with-stable-diffusion-f72dfd3de3df ,
- http://fedoramagazine.org/running-stable-diffusion-with-automatic1111-locally/ ,
– jest rzeczą Strony Społecznej (tych osób, które popierają technologię), aby tech zreplikować, zaś idealnie rozwijać, w czym uogólnić na text2audio oraz text2video, a kiedyś może i na… vibe2video (generalizacja Neural Style Transfer) i zdemokratyzować – tak, jak ongiś Blender podważył oligopol własnościowych CGI, dzięki czemu powstały niezależne, niekomercyjne i demokratycznie (konsensualnie?) rozwijane produkcje:
Jasne, że GenAI[-assisted] przedefiniuje – zapewne spłyci – proces twórczy. Zdolność masowego generowania np. wariantów scenariuszy czy estetyk to była też silna motywacja dla ostatniego Strajku Wykonawców w Hollywoodzie. Na marginesie, trochę już nie mam siły za każdym razem dopisywać “gwiazdki” pt. “nie, nie ma być jak z Rewolucją Przemysłową, powstaniem kapitalizmu, masowym bezrobociem, Luddystami i Czarnym Czwartkiem” – postulat automagizacji idzie w parze z postulatem UBI.
Może być tak, iż wraz z oligopolizacją rynku korpo pozamykają dostępy do chmur (pousuwają free tiery, modele freemium), już się to po trosze dzieje, zgodnie z logiką przećwiczoną na utowarowieniu Internetu, acz IMHO nie jest przesądzone. Myślę, że współczesną umiejętnością jest “po tym surfować i abstrahować”:
GenAI, akurat text2image, można uruchomić lokalnie:
Zdjęcie też mogę zrobić lokalnie. Co to ma wspólnego z Hollywoodzką produkcją? Mieszamy tu rzędy wartości. text2image to nie video. I nie, rzeczą strony społecznej nie jest replikowanie techu, który rzekoma strona społeczna (“open sourcowe”, "Open"AI) już zdążyło stworzyć w oparciu o całość ukradzionej działalności twórczej społeczeństwa i sprywatyzować. Ale nawet gdyby było - jak byś widział konkurowanie z napędzanym miliardami dolarów serwerowniami? Jak stronie społecznej idzie konkurencja z teoretycznie znacznie prostszym indeksowaniem i wyszukiwaniem stron, albo jeszcze prostszym hostowaniem mejli prowadzonym przez Google? Nie da się po prostu wygrać z dumpingiem cenowym i technologicznym przy takiej dysproporcji sił.
Jasne, że GenAI[-assisted] przedefiniuje – zapewne spłyci – proces twórczy.
Dla tych którzy będą go używać, czyli korporacji wypluwających masową papkę najniższym możliwym kosztem. Reszta twórców dosłownie brzydzi się takiego rozwiązania (1, 2).
Zdolność masowego generowania np. wariantów scenariuszy czy estetyk to była też silna motywacja dla ostatniego Strajku Wykonawców w Hollywoodzie
Motywacją strajku było raczej to, że do gen ai masowo kradziono ich pracę twórczą i potencjalnie próbowano odebrać im ich miejsca pracy używając losowo mielonych fragmenty wcześniejszych efektów ich pracy. AI niczego nie tworzy inaczej niż niż przez losowe zestawienia wcześniej istniejących fragmentów.
postulat automagizacji idzie w parze z postulatem UBI
Możesz sobie postulować, ale jeśli nie zaczynasz dyskusji od żądania uspołecznienia/nacjonalizacji tych firm to ciężko w ogóle odnotować, że masz taką perspektywę. Inaczej widzę tu wyłącznie cheerleading dla korporacji zajmujących się tworzeniem narzędzi do erodowania rzeczywistości, w sposób, które kontrolują wyłącznie one, bo w dostatecznej skali jest i będzie dostępny wyłącznie dla nich. Spójrz na skalę inwestycji w serwerownie pod AI i powiedz mi, że “strona społeczna” może jakkolwiek z tym konkurować bez obalenia kapitalizmu. Chwalisz broń przystawioną nam do głowy, bo potencjalnie, teoretycznie w alternatywnej rzeczywistości mogła by być obrócona w drugą stronę.
GenAI, akurat text2image, można uruchomić lokalnie:
Zdjęcie też mogę zrobić lokalnie.
Wyobrażonych obiektów czy landscape’ów nie sfotografujesz. Skoryguj, acz dla laika motywacją do przejścia z tradycyjnych F/Xów (“Odyseja Kosmiczna”) na CGI (“Interstellar”) były niższe koszty osiągnięcia tego samego (lub lepszego) efektu na ekranie.
Co to ma wspólnego z Hollywoodzką produkcją? Mieszamy tu rzędy wartości. text2image to nie video. I nie, rzeczą strony społecznej nie jest replikowanie techu, który rzekoma strona społeczna (“open sourcowe”, "Open"AI) już zdążyło stworzyć w oparciu o całość ukradzionej działalności twórczej społeczeństwa i sprywatyzować.
Strona Społeczna nie może sprywatyzować twórczości należącej do Strony Społecznej – może ją co najwyżej zareprezentować w innej postaci (np. wytrenowanego modelu). Nie twierdzę, że zdążono już coś stworzyć – w porównaniu do proprietary State-of-the-Art, społecznościowe są w megapowijakach. Jestem do tego przyzwyczajony, tho – np. FLOSSowa Krita zwykła lagować z ~10 lat za proprietary Corel Painterami itp. To szerszy i uniwersalny problem.
Ale nawet gdyby było - jak byś widział konkurowanie z napędzanym miliardami dolarów serwerowniami?
Zadeklarować te serwerownie jako Dobro Wspólne – być może jako Academia, a być może jako Spółdzielnia (jak np. te Energetyczne) – a`la ULA albo FtDL, tylko w wielkiej skali. Po drodze będzie narzut czasowy na demokratyczne (konsensualne?) decyzje techniczne. Raczej fantastyka podpinać do jakichś volunteer grid computing.
Jak stronie społecznej idzie konkurencja z teoretycznie znacznie prostszym indeksowaniem i wyszukiwaniem stron,
Nie wiem, czy te alternatywne frontendy do Big Techów, jak DuckDuckGo czy inne Startpage liczą się za Stronę Społeczną, lecz gdyby zrozumiale nie, to w pamięci te wszystkie FLOSSowe wyszukiwarki, SVMetasearche/Peekry czy Marginalie.
albo jeszcze prostszym hostowaniem mejli prowadzonym przez Google? Nie da się po prostu wygrać z dumpingiem cenowym i technologicznym przy takiej dysproporcji sił.
Akurat na swoje non-profit hostingi e-mail nie mam powodu narzekać – działają z nawet niezłym uptimem. Gmail i inne korpo czasem wytną maile ode mnie jako “spam”, acz to przecież nie jest tych alternatywnych hostingów problem, tylko odbiorców.
Jasne, że GenAI[-assisted] przedefiniuje – zapewne spłyci – proces twórczy.
Dla tych którzy będą go używać, czyli korporacji wypluwających masową papkę najniższym możliwym kosztem. Reszta twórców dosłownie brzydzi się takiego rozwiązania (1, 2).
Piszesz, hiperbolizując, za wszystkich non-corporate – sure, ludzie mają pełne prawo pisać Manifesty i Kontrakty Społeczne antyAI, lecz nie jest tak, że wszyscy spoza for-profit odrzucają GenAI. Czy ta “papka” jest wyłącznie low effort masowa (“AI slop”), czy jednak bywa wysublimowana, artystyczna – twierdzę, że jeszcze zobaczymy.
Zdolność masowego generowania np. wariantów scenariuszy czy estetyk to była też silna motywacja dla ostatniego Strajku Wykonawców w Hollywoodzie
Motywacją strajku było raczej to, że do gen ai masowo kradziono ich pracę twórczą i potencjalnie próbowano odebrać im ich miejsca pracy
To jest kwintesencja np. UBI: znika problem sztucznego limitowania Postępu, aby oszczędzić miejsca pracy – motywacja Luddystów te tam ileśset lat temu, której np. ja nie podzielam.
używając losowo mielonych fragmenty wcześniejszych efektów ich pracy. AI niczego nie tworzy inaczej niż niż przez losowe zestawienia wcześniej istniejących fragmentów.
Niekoniecznie widzę w tym zmartwienie, uczciwie…
postulat automagizacji idzie w parze z postulatem UBI
Możesz sobie postulować, ale jeśli nie zaczynasz dyskusji od żądania uspołecznienia/nacjonalizacji tych firm to ciężko w ogóle odnotować, że masz taką perspektywę.
I to jest chyba problem, który np. wyżej podpisanego stąd cokolwiek wypycha – za każdym razem bym musiał adnotować wypowiedzi. Już to tyle razy z różnymi grupami przerabiałem.
Inaczej widzę tu wyłącznie cheerleading dla korporacji
Wybacz, ale nie mogę tego uznać za uczciwą ocenę. Chodzę na konferencje naukowe o tzw. AI, a nie na sponsorowane tech talki.
zajmujących się tworzeniem narzędzi do erodowania rzeczywistości,
Co do zasady jestem za tym, gdyż nie uważam rzeczywistości za zdrową (jak pewnie wiele osób tutaj, choć niekoniecznie z tych samych powodów), a tylko przeciw erodowaniu na czyjąś arbitralną korzyść (w szczególności korpo/Sektora Prywatnego). Znam i obawiam się konceptu technofeudalizmu.
w sposób, które kontrolują wyłącznie one, bo w dostatecznej skali jest i będzie dostępny wyłącznie dla nich. Spójrz na skalę inwestycji w serwerownie pod AI i powiedz mi, że “strona społeczna” może jakkolwiek z tym konkurować bez obalenia kapitalizmu. Chwalisz broń przystawioną nam do głowy, bo potencjalnie, teoretycznie w alternatywnej rzeczywistości mogła by być obrócona w drugą stronę.
Jest jeszcze inaczej – via Filaryzacja Społeczna, czyli Oświecona Gettoizacja, zabiegam o czytelne odseparowanie się mentalnościami tak, aby tej broni nie trzeba było kierować – właśnie via historyczne, niderlandzkie Verzuiling (poprawione Polder Modelem) uważam, że te konflikty społeczne są bezsensownym marnowaniem sił ludzkich. Ot, nomen omen, trzecia droga między Ancien Regimem a Rewolucją Francuską. Oczywiście, że to też nie ma samych plusów, mogę się mylić.
Wyobrażonych obiektów czy landscape’ów nie sfotografujesz. Skoryguj, acz dla laika motywacją do przejścia z tradycyjnych F/Xów (“Odyseja Kosmiczna”) na CGI (“Interstellar”) były niższe koszty osiągnięcia tego samego (lub lepszego) efektu na ekranie.
Pisałem “Zdjęcie też mogę zrobić lokalnie. Co to ma wspólnego z Hollywoodzką produkcją?” więc po co mi odpowiadasz, na samą kwestię zdjęcia? Przecież dalej jeszcze wyjaśniam dokładnie o co mi chodzi. Stwierdzam, że zrobienie zdjęcia a filmu to dwie bardzo różne rzeczy, więc porównywanie możliwości wygenerowania obrazka do generowania filmu jest równie bezsensowne, a ty mi piszesz o efektach specjalnych. Co to ma do rzeczy?
Strona Społeczna nie może sprywatyzować twórczości należącej do Strony Społecznej (…)
Co?
(…) Raczej fantastyka podpinać do jakichś volunteer grid computing.
Dziękuję, czyli o ile nie dojdzie do rewolucji jest to nieosiągalne dla “strony społecznej”. Inaczej mówiąc wychwalasz nieosiągalne dla nas bez ich łaski narzędzia panów obecnie stosowane już na masową skalę do rozmywania rzeczywistości i dezinformacji. Ale kiedyś teoretycznie moglibyśmy mieć do nich dostęp, więc fajne.
Kwestia wyszukiwania i mejli. W moim rozumieniu potwierdzasz swoje zrozumienie, że są monopole decydujące o tym czy ludzie mogą przeczytać twój niezależny email i nie wyciągasz z tego konsekwencji.
Piszesz, hiperbolizując, za wszystkich non-corporate (…) lecz nie jest tak, że wszyscy spoza for-profit odrzucają GenAI.
Akurat oba przykłady, które podałem są komercyjne, w tym pierwszy jest znany i cytowany jako scenarzysta głośnych produkcji HBO, chyba dużo bardziej korporacyjnie się nie da. Więc nie, nie wypowiadam się za wszystkich non-corporate a tym bardziej wszystkich for-profit, bo gdybyś spojrzał na moje przykłady jest wręcz dokładnie odwrotnie, nawet nie uwzględniłem głosu niekomercyjnych twórców w tej wypowiedzi.
Ale też sedno w istotnym rozróżnieniu, ja pisze o “twórcach” a ty;
Czy ta “papka” jest wyłącznie low effort masowa (“AI slop”), czy jednak bywa wysublimowana, artystyczna – twierdzę, że jeszcze zobaczymy.
To co wypluwa z siebie AI nie jest dla mnie twórczością i nie są twórcami ludzie którzy się tym parają. Wpisywanie promptów nie jest dla mnie projektem twórczym, chyba, że ktoś zainspirowany nimi zamknie okienko czata i faktycznie coś samodzielnie stworzy. Inaczej są to mielone elementy prac innych składane przez zaawansowany marcow chain, uruchamiany w nieskoczoność przez miliony promptujących na maszynie do pisania małp. Co prawda podrzynamy tym gardło środowisku, ale za to ktoś kto nie może poświęcić czasu i energii na napisanie zdania czy nauczenie się użycia jakichkolwiek faktycznych narzędzi może poczuć się “twórcą”. To ostateczne kapitalistyczne spełnienie idealnego więzienia, gdzie nawet proces twórczy został skodyfikowany i wyalienowany. Pozbawia się ludzi już nawet ich własnej wyobraźni.
za każdym razem bym musiał adnotować wypowiedzi. Już to tyle razy z różnymi grupami przerabiałem.
Jeśli operuje się na takim poziomie abstrakcji od rzeczywistości może być to konieczne inaczej nawet przy szczerej woli ciężko rozumieć skąd bierze się twoja pozycja i dlaczego jest zbieżna z pozycją techno-feudalistów.
Chodzę na konferencje naukowe o tzw. AI, a nie na sponsorowane tech talki.
To pewnie warto jeszcze zerknąć kto finansuje w tej chwili uczelnie je organizujące, oraz na co dawane są granty naukowe. Bo za dodanie “AI” i na siłę przypisania mu czegokolwiek w pracy istotnie rośnie szansa na dowolny grant w dowolnej dziedzinie nauki. Decydenci są podatni na hype, polityce go pożądają, a system mimo inercji podąża za wyznaczanymi przez nich kierunkami. Bez mocne kontry skoczymy przez okno za inwestorami z wallstreet. Albo i przed nimi, oni zostaną z publicznymi pieniędzmi z kolejnego bail-outu kiedy już ta bańka pęknie.
Wyobrażonych obiektów czy landscape’ów nie sfotografujesz. Skoryguj, acz dla laika motywacją do przejścia z tradycyjnych F/Xów (“Odyseja Kosmiczna”) na CGI (“Interstellar”) były niższe koszty osiągnięcia tego samego (lub lepszego) efektu na ekranie.
Pisałem “Zdjęcie też mogę zrobić lokalnie. Co to ma wspólnego z Hollywoodzką produkcją?” więc po co mi odpowiadasz, na samą kwestię zdjęcia? Przecież dalej jeszcze wyjaśniam dokładnie o co mi chodzi. Stwierdzam, że zrobienie zdjęcia a filmu to dwie bardzo różne rzeczy, więc porównywanie możliwości wygenerowania obrazka do generowania filmu jest równie bezsensowne, a ty mi piszesz o efektach specjalnych. Co to ma do rzeczy?
Przejście z Otwartego text2image na text2video (lub image2video) jest kwestią czasu – może “standardowe ~10 lat”, acz oby krócej:
Strona Społeczna nie może sprywatyzować twórczości należącej do Strony Społecznej (…)
Co?
I nie, rzeczą strony społecznej nie jest replikowanie techu, który rzekoma strona społeczna (“open sourcowe”, "Open"AI) już zdążyło stworzyć w oparciu o całość ukradzionej działalności twórczej społeczeństwa i sprywatyzować.
Co?
(…) Raczej fantastyka podpinać do jakichś volunteer grid computing.
Dziękuję, czyli o ile nie dojdzie do rewolucji
Mi tam wystarcza Organiczna Ewolucja, acz jestem O.K. z Rewolucją też.
jest to nieosiągalne dla “strony społecznej”.
Próbuje się też czegoś takiego:
Inaczej mówiąc wychwalasz nieosiągalne dla nas bez ich łaski narzędzia panów obecnie stosowane już na masową skalę do rozmywania rzeczywistości i dezinformacji. Ale kiedyś teoretycznie moglibyśmy mieć do nich dostęp, więc fajne.
Jest naszą rzeczą nie oglądać się na niczyją łaskę; zabiegam skromnie o wzbudzenie takiej Sprawczości w Stronie Społecznej.
Rozmywanie rzeczywistości, sianie propagandy i dezinfo jest po prostu działaniem manipulacyjnym, destruktywnym; to już każda osoba musi sobie sama poukładać, jaki ma do tego stosunek (np. ja mam “komediodramatyczny” – gigantyczny dystans, acz gdy adwersarz przegnie/otruje, to odpowiem).
Zaistniały Innowacje Technologiczne, to jestem za ich replikacją (Otwarciem) jako Progresywista – co tu więcej dodawać. Od nazisty, bolszewika, teokraty lub imperialisty też bym wziął.Kwestia wyszukiwania i mejli. W moim rozumieniu potwierdzasz swoje zrozumienie, że są monopole decydujące o tym czy ludzie mogą przeczytać twój niezależny email i nie wyciągasz z tego konsekwencji.
Przyłożyłem skromnie rękę do podważania pozycji i krytyki Big Techów (w czym tzw. AI, code LLMy/LRMy zresztą pomogły). Tzw. normalsi/normicy siedzą sobie na corporate walled gardens, zaś Osoby Oświecone siedzą na Interoperable, Open Standards Conforming, a Idealistyczne dodatkowo na Pro-Privacy, Ethical. Strona Społeczna publikuje Manifesty, stara się wpływać np. na Public (jako eksuniwersalista chyba mam już dziś w pompie Public rozumiany jako Dobro Wspólne całej wielce populacji z zadanego terytorium przed weryfikacją-przeegzaminowaniem) czy organizuje warsztaty, jak odejść od corporate’u. Taki jest stan spraw – nie wiem, co więcej mógłbym uczynić.
Piszesz, hiperbolizując, za wszystkich non-corporate (…) lecz nie jest tak, że wszyscy spoza for-profit odrzucają GenAI.
Akurat oba przykłady, które podałem są komercyjne, w tym pierwszy jest znany i cytowany jako scenarzysta głośnych produkcji HBO, chyba dużo bardziej korporacyjnie się nie da. Więc nie, nie wypowiadam się za wszystkich non-corporate a tym bardziej wszystkich for-profit, bo gdybyś spojrzał na moje przykłady jest wręcz dokładnie odwrotnie, nawet nie uwzględniłem głosu niekomercyjnych twórców w tej wypowiedzi.
Spojrzałem, musiałem cię źle zrozumieć – sądziłem, że biega ci o to, że wszyscy twórcy en masse są przeciw GenAI, zaś na potrzeby tej dyskusji mamy uwzględniać zdanie Strony Społecznej (tj. tych twórców, którzy nie dążą do maksymalizacji swoich zysków cudzym kosztem – przypuszczalnie mniejszość profesjonalistów) lub projektować na nią zdanie profesji.
Ale też sedno w istotnym rozróżnieniu, ja pisze o “twórcach” a ty;
Czy ta “papka” jest wyłącznie low effort masowa (“AI slop”), czy jednak bywa wysublimowana, artystyczna – twierdzę, że jeszcze zobaczymy.
To co wypluwa z siebie AI nie jest dla mnie twórczością i nie są twórcami ludzie którzy się tym parają.
Można ich przezwać remikserami. Rozmyta jest granica, powyżej której remiks staje się oryginalną twórczością – tabula rasa być może ostatni raz w neolicie (malowidła naskalne).
Wpisywanie promptów nie jest dla mnie projektem twórczym, chyba, że ktoś zainspirowany nimi zamknie okienko czata i faktycznie coś samodzielnie stworzy. Inaczej są to mielone elementy prac innych składane przez zaawansowany marcow chain, uruchamiany w nieskoczoność przez miliony promptujących na maszynie do pisania małp. Co prawda podrzynamy tym gardło środowisku
Z tym środowiskiem to jest prawda o tyle, o ile źródła energii są zanieczyszczające (w Bolandzie jadącej na kopalinach oczywiście tak jest), zaś tech nieefektywny – aktualnie zaciągamy tzw. “dług ekologiczny”, prawda, choć IT&T bez porównania mniejszy, niż przemysł i globalny handel. W tzw. AI (a właściwie w paradygmacie Społeczeństwa 5.0) pokładam nadzieję na jakościowe ograniczenie śladu środowiskowego gatunku, w tym, zwrotnie, akcelerację badań m.in. nad energooszczędnością paradygmatów (przejściowo centrów danych), które to ograniczanie śladu napędzają – już nawet pomijając, czy akcelerują one także opracowanie Zeroemisyjnych Źródeł Energii (ostatnie słowo to być może fuzja jądrowa).
ale za to ktoś kto nie może poświęcić czasu i energii na napisanie zdania czy nauczenie się użycia jakichkolwiek faktycznych narzędzi może poczuć się “twórcą”.
Pewnie też kwestia perspektywy wynikającej ze statusu socjoekonomicznego – reprezentuję skromnie grupy tzw. defaworyzowane, które nie mogą poświęcić czasu, energii ani zasobów na nauczenie się czegokolwiek, ogólnie na samorozwój. Tzw. AI raczej nie niesie ryzyka pogorszyć naszej pozycji, a może polepszyć.
To ostateczne kapitalistyczne spełnienie idealnego więzienia, gdzie nawet proces twórczy został skodyfikowany i wyalienowany. Pozbawia się ludzi już nawet ich własnej wyobraźni.
Coś w tym jest – jako dziecko sporo czytałem, dużo sobie wyobrażałem i np. rysowałem. Było wówczas nieporównanie więcej “chillu” – ot, beztroska dzieciństwa. Wraz z wypieraniem czytania przez epickie produkcje filmowe czy inne uzależniające seriale, częstość używania wyobraźni faktycznie zmalała. Ponoć to samo było z GPSami, które upośledziły ludziom orientację przestrzenną. Jako Transhumanista nie mam zdania – na desce kreślarskiej Dobrowolna Neuromodulacja (psylocybina, meskalina, LSD), może Cyborgizacja (Neuralink). Pewnie najlepiej jednak powrócić do Natury.
za każdym razem bym musiał adnotować wypowiedzi. Już to tyle razy z różnymi grupami przerabiałem.
Jeśli operuje się na takim poziomie abstrakcji od rzeczywistości może być to konieczne inaczej nawet przy szczerej woli ciężko rozumieć skąd bierze się twoja pozycja i dlaczego jest zbieżna z pozycją techno-feudalistów.
I dlatego oddryfowałem ostatecznie w Filaryzację Społeczną, “egzaminowanie ludzi idealistyczno-intelektualne” itp. “wykluczające kryteria wejścia” (narzędziem jest też “import zza barykady”, z corporate’u – segmentacja psychograficzna, tools m.in. marketingowców) i wymigrowałem część swoich assetsów z Serwerów Radykalnych (Ideowych), które odrzucają awangardyzm/elitaryzm via Kontrakty Społeczne, gdyż już nie potrafię ortodoksyjnie podtrzymać tego postulatu (“z Riseupa na CTemplar i Codeberga”). Tym niemniej, nadal odrzucam technofeudalizm czy jakikolwiek feudalizm. Alienacja najwyraźniej nie jest domeną wyłącznie kapitalizmu.
Chodzę na konferencje naukowe o tzw. AI, a nie na sponsorowane tech talki.
To pewnie warto jeszcze zerknąć kto finansuje w tej chwili uczelnie je organizujące, oraz na co dawane są granty naukowe. Bo za dodanie “AI” i na siłę przypisania mu czegokolwiek w pracy istotnie rośnie szansa na dowolny grant w dowolnej dziedzinie nauki. Decydenci są podatni na hype, polityce go pożądają, a system mimo inercji podąża za wyznaczanymi przez nich kierunkami. Bez mocne kontry skoczymy przez okno za inwestorami z wallstreet. Albo i przed nimi, oni zostaną z publicznymi pieniędzmi z kolejnego bail-outu kiedy już ta bańka pęknie.
Oczywiście, że mam ten lobbying na uwadze, jestem osobą krytyczną i na ogół, jak sądzę, potrafię odfiltrowywać hype; to jest nb. motywacja do zabiegów, by Academię budować także własną, gdyż ta głównonurtowa jest do korupcji nietrudniejsza, niż pozostałe bezideowe sfery życia społecznego.